Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
31/12/2014 - 08:00

Komentarz Szewczyka: Sądecka polityka w Starym Roku

Podsumowanie sądeckiej polityki w 2014 roku będzie w rzeczy samej podsumowaniem listopadowych wyborów samorządowych, które były najważniejsze. W odchodzących do historii dwunastu miesiącach zdarzyło się na niwie politycznej jeszcze parę innych ciekawych spraw. Oto, co moim zdaniem, warto ocalić od zapomnienia.
Pozew o 15 milionów rozpłynął się w powietrzu

Procesem z żądaniem odszkodowania w wysokości (w sumie) 15 mln zł za zniesławienie zagroził działaczom pierwszej Solidarności Kazimierz Pazgan, któremu rajcy Nowego Sącza przyznali w kwietniu tytuł honorowego obywatela miasta. Zaprotestował wtedy w liście otwartym Andrzej Szkaradek wraz z dziewiętnastoma innymi więźniami politycznymi lat 80., powołując się na papiery IPN, gdzie prezes Konspolu figuruje jako TW „Docent”.
Wiosną legenda Solidarności wieszała psy na sądeckim PiS za „zdradę ideałów Sierpnia 1980”, a we wrześniu „Jędrek” stanął na czele komitetu wyborczego sądeckiego PiS, któremu wsparcia udzielił także… Kazimierz Pazgan. Coś mi tu nie gra, w każdym razie w ferworze walki wyborczej pozew o 15 milionów rozpłynął się w powietrzu.

Eurowybory zweryfikowały posła Mularczyka

Na Eurowyborach w maju boleśnie sparzył się poseł Arkadiusz Mularczyk. Startując do Parlamentu Europejskiego z listy Solidarnej Polski otrzymał w województwie małopolskim i świętokrzyskim niewiele ponad 6 tysięcy głosów, a jeszcze niedawno, pod szyldem PiS, zdobywał w kolejnych wyborach parlamentarnych, w dużo mniejszym okręgu, po 45 tys. głosów i więcej. Ot, zapłata za zdradę...
W Eurowyborach objawił się sądeczanom Ludomir Handzel, którego gwiazda rozbłysła pół roku później.

Dało się rozbroić Czerwonoarmistów?  


Piątego listopada ekipa majstrów z przecinakami, pod okiem Straży Miejskiej i wiceprezydenta Jerzego Gwiżdża (320 głosów), szybko i sprawnie zdemontowała tablicę i sowiecką symbolikę z pomnika chwały Armii Czerwonej przy Al. Wolności w Nowym Sączu, udaremniając tym samym kolejną demonstrację pod znienawidzonym monumentem patriotów z całej Polski.
To co było niemożliwe przez ćwierćwiecze, stało się możliwe na 11 dni przed pierwszą turą wyborów samorządowych, a jeszcze niedawno prezydent Nowak nazywał przeciwników pomnika Czerwonoarmistów „oszołomami”. Z powodu oskalpowania pomnika Sowieciarzy Rosja nie wypowiedziała Polsce wojny, ograniczając się do rutynowych pomrukiwań swoich dyplomatów w Warszawie.

Nowak odzyskał formę

Hitem kampanii samorządowej była druga tura wyborów prezydenckich w Nowym Sączu. Po zażartej walce Ryszard Nowak wygrał różnicą zaledwie 188 głosów z Ludomirem Handzlem, a przed wyborami prezydent chełpił się, że nie ma z kim przegrać. Po chwilowym szoku, pan Ryszard odzyskał rezon. Na konferencji prasowej w biurze senatora Koguta, zwołanej tuż przed Wigilią, odgrażał się przeciwnikom politycznym, ale co gorsze - również gospodarzowi i posłowi Janczykowi. Nowak monologował kwieciście, że w 2015 roku zrobi porządek w sądeckim PiS, przestanie stać z boku i zaangażuje się w prawdziwą politykę. Senator zbladł ze strachu, poseł z Limanowej  też miał niewyraźną minę. 

Duży Dyzio z Przetakówki

Radny Grzegorz Fecko, w swoim rozumie „zdradzony haniebnie” przez polityków PO, zdobył ledwie 16 proc. głosów w I turze wyborów na prezydenta Nowego Sącza, po czym obraził się na cały świat, przeniósł zabawki do innej piaskownicy i przed dogrywką nie wydał z siebie głosu, choć wszyscy go o to prosili, nie wyłączając premier Kopacz (wysłała do Fecki specjalnego emisariusza). W rewanżu koledzy radni z Platformy postawili pana Grzesia do kąta, gdzie będzie kruszał, aż sczeźnie i tak zakończy się sen o wielkiej polityce dużego Dyzia z Przetakówki.

Golonka wolał sam odejść

Niezły numer wywinął swoim sympatykom Jan Golonki, którego nazwiska zabrakło wśród kandydatów do Rady Powiatu Nowosądeckiego. Pan Jan nie dał się odwołać, sam, z podniesioną głową, zszedł ze sceny po 16. latach sprawowania urzędu starosty nowosądeckiego, a na koniec ładnie podziękował dziennikarzom za współpracę (dziękuję Panie Starosto). Pozbawieni „głowy” (dodatkowo nie kandydował przewodniczący rady powiatu Wiesław Basta) Golonkowcy spaprali kampanię. Powiat zdobył PiS, starostą został Marek Pławiak, mało znany dyrektor szkoły w Żbikowicach, a w sumie porządny człowiek. Już więcej ludzi słyszało o jego synu Filipie, robiącym karierę aktorską (zagrał m.in. w filmie „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego i w „Kamieniach na szaniec” Roberta Glińskiego).

Młodzieniaszek rządzi Gorlicami

Największa niespodziankę w regionie sprawił 33-letni Rafał Kukla, który w II turze wygrał wybory na burmistrza Gorlic, pokonując Witolda Kochana, w przeszłości: starosta, wojewoda, poseł, wreszcie burmistrz. Sam Kukla był zaskoczony rozmiarami swego zwycięstwa nad tak utytułowanym rywalem.

Zmiana warty w Grybowie i Piwnicznej

Po trzech kadencjach rządy w Grybowie oddał Piotr Piechnik. Nowym burmistrzem został przedsiębiorca Paweł Fyda. Właściwie nie wiadomo dlaczego Piechnik przegrał, bo nie było konkretnych zarzutów wobec niego, prawdopodobnie „zmęczenie materiału”. Władzę oddał także Edward Bogaczyk, wieloletni burmistrz Piwnicznej Zdroju. Pałeczkę po nim przejął Zbigniew Janeczek, który w kampanii żalił się naszemu portalowi, że wydał całą emeryturę nauczycielką na ulotki i plakaty. Po wyborach Janeczek obiecał część swojej pensji burmistrzowskiej przeznaczyć na stypendia dla zdolnej młodzieży. Nieźle wystartował.

Golba i Kiełbasa dumni jak paw


Dumni jak paw chodzą burmistrz Muszyny Jan Golba i wójt Nawojowej Stanisław Kiełbasa, którzy nie mieli konkurentów w wyborach samorządowych. I tu przypominam sobie rok 1990, kiedy pan Jan, jako ówczesny burmistrz Krynicy o proweniencji pezetperowskiej był zaciekle zwalczany przez działaczy krynickiej Solidarności i KPN. Po latach ciężkiej pracy na niwie samorządowej już nikt Golbie nie wypomina przeszłości. Korzystając z okazji prostuję, że wójt Nawojowej otrzymał blisko 85 proc. głosów poparcia.

Zegzda dzieckiem szczęścia

Prawdziwym szczęściarzem jest Leszek Zegzda, który nie dał się wrobić w kandydowanie na prezydenta Nowym Sączu, wydał niewiele pieniędzy na kampanię wojewódzką, bo startując z jedynki listy PO miał mandat w kieszeni, a na dokładkę wszedł po wyborach do Zarządu Województwa Małopolskiego. Po prostu, nieustające pasmo sukcesów. Pan Leszek z właściwą sobie emfazą deklaruje kontynuowanie misji w Krakowie z pożytkiem dla „subłegionu” sądeckiego. Brrrrrrrrrrrawo Panie Leszku!

„Chłop” z Moszczenicy wrócił na salony

Śmiali się ze Stanisława Pasonia, że się porywa z motyką na słońce, tymczasem „chłop z Moszczenicy”, jak się przedstawiał b. poseł, b. prezes nieistniejącego ”Rapidu”, także współzałożyciel Fundacji Sądeckiej, a obecnie gospodarz popularnego domu weselnego, w ładnym stylu zdobył z drugiego miejsca listy PSL mandat radnego wojewódzkiego, uzyskując ponad 12 tys. głosów. Pan Stanisław obiecuje wykazywać pod Wawelem chłopski rozsądek, działać ponad podziałami dla dobra Sądecczyzny („droga do Brzeska najważniejsza” – mówi) i nie wdawać się w bijatyki partyjne. Trzymamy za słowo.

Wybity ząb, którego nie było


Szlagierem kampanii samorządowej w Krynicy stał się wybity ząb przedni pewnego stronnika Dariusza Reśki. Po wyborach okazało się, że ów wyborca nie posiadał „jedynki” od 20 lat, ale na sprostowanie było już za późno, co i tak zresztą konkurentom urzędującego burmistrz by nie pomogło, gdyż wygrał w drugiej turze z dużą przewagą nad Emilem Bodzionym.
W Podegrodziu sytuacja była odwrotna. Wójt Małgorzata Gromala zdeklasowała Stanisława Łatkę, którego zwolennicy chwytali się brudnych metod, co zauważył nawet niezawisły sąd.

Strach się bać: Kmak pilnuje porządku w Chełmcu!

Nie sposób nie zauważyć sukcesu wyborczego Rafała Kmaka, „redaktora” wychodzącej pod egida sądeckiego Ratusza polskojęzycznej gazetki białoruskiej, który zdobył mandat radnego Chełmca (146 głosów). Najciekawsze że Kmak, który miał sprawę sądową za fałszowanie podpisów (pod listą poparcia R. Nowaka w kampanii parlamentarnej 2005 roku) i kolegium (za jazdę rowerem w stanie nietrzeźwości), został w Radzie Gminy Chełmiec m.in. członkiem komisji statutowej, mediacyjnej i porządku publicznego. To tak jakby wpuścić lisa do kurnika.

Cycoń drzemie w Sejmie, a Romanek jeździ na Krym

W Sejmie posłowie z naszego regionu niczym szczególnym w mijającym roku się nie odznaczyli, tzn. Andrzej Czerwiński, jak zawsze,  popisywał się swoją wiedzą na tematy związane z zaopatrzeniem Polaków w prąd, a Piotr Naimski wymądrzał się na temat bezpieczeństwa energetycznego kraju (gazoport w Świnoujściu, dywersyfikacja dostaw energii itd.), poza tym cała dziesiątka głosowała, jak partie kazały, również w kwestiach światopoglądowych.
Trochę może wyróżnił się poseł Marian Cycoń, który regularnie ucina sobie drzemkę w sali obrad, co pokazała niedawno jedna ze stacji telewizyjnych. W marcu odrobinę hałasu wywołał poseł Andrzej Romanek swoją nieuzgodnioną z partią i prezydium Sejmu podróżą na Krym, gdzie „obserwował” wybory w towarzystwie b. posła Samoobrony Mateusza Piskorskiego, a wcześniej, jak się okazało, razem „przyglądali się” referendum w Gagauzji, rosyjskojęzycznej części Mołdawii.

Młoda krew w polityce

W minionym roku zaktywizowało się środowisko młodych narodowców w Nowym Sączu. Młodzież spod znaku mieczyka Chrobrego jeździła na marsze do Warszawy i była widoczna na imprezach patriotycznych w Sączu i okolicy, w czym wspierali ich kibice Sandecji. Ożywiło się także środowisko młodych korwinowców, choć sukcesu w wyborach samorządowych nie odnieśli, ale to i tak świeży oddech w zatęchłej sądeckiej polityce.

Nasz człowiek rzucił wyzwanie Bronisławowi Komorowskiemu


Oficjalnym kandydatem PiS na Prezydenta RP został Andrzej Duda z Krakowa, dr nauk prawnych, współpracownik śp. Lecha Kaczyńskiego. Jego ojciec pochodzi ze Starego Sącza i w miasteczku św. Kingi pretendent do najwyższego urzędu w Państwie Polskim ma wujków, ciocie, kuzynki i kuzynów (m.in. jego krewnym jest Tadeusz Duda, b. kierownik Archiwum Państwowego w Nowym Sączu). Andrzej Duda to szansa dla posła Mularczyka na powrót do "pierwszej ligi", bo to Mularczyk wciągnął go do polityki.

Taktyczny odwrót Berdychowskiego?

To podsumowanie nie byłoby pełne, gdybyśmy na koniec nie wspomnieli o wycofaniu się z polityki Zygmunta Berdychowskiego, który w listopadowych wyborach nie próbował bronić mandatu radnego wojewódzkiego. Znając ZB, jak zły szeląg, jestem pewny, że po to dzisiaj zrobił krok do tyłu, żeby jutro uczynić dwa do przodu, a póki co jego najbliższym celem jest zdobycie McKinleya na Alasce (6192 m n.p.m.), którego mu brakuje do Korony Ziemi, czyli kolekcji najwyższych szczytów wszystkich kontynentów.

**
Powyższe ma charakter wielce subiektywny i zapewne nie każdemu przypadnie do gustu, za co z góry przepraszam. O wielkich przegranych w 2014 roku nie piszę, gdyż leżących się nie kopie. 

Życzę Czytelnikom w miarę udanego Nowego Roku: podwyżek, awansów, orderów etc. Bądźcie Państwo  z nami  w  2015 roku.

Henryk Szewczyk









Dziękujemy za przesłanie błędu